poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział trzeci

W nocy obudził nas grzmot. Od razu przytuliłam się do Bartka. Teraz bynajmniej mam się do kogo tulić, bo w Poznaniu to ciężkie burzowe noce miałam. Próbowałam usnąć, ale nie wychodziło mi. Czekałam, aż Bartosz się pierwszy odezwie, żeby się upewnić czy nie śpi, bo potem by mi wygadywał, że taka stara a boi się burzy.
Seks? Na razie Bartek nie ma na co liczyć. Jeszcze nie teraz. A on chyba wyczuł moją niepewność, bo nie nalega i wgl nie porusza tego tematu. I bardzo się z tego powodu cieszę.
-Myszko boisz się?- nareszcie usłyszałam.
-Wcale. Przecież to tylko burza- dzielna Wiktoria, taa.
-To ja pójdę do łazienki- mruknął, podnosząc się.
-No chyba chory jesteś. Leż mi tu i przytul mnie.
-Uuu, a taaak. Burzy się nie boisz- żachnął.- Pierwsza nasz noc też była podczas burzy.. Jak Ty szybko do mnie przybiegłaś!
-Bo taka burza była, że zawał na miejscu, gdyby nie Ty. Myślałam, że nam nie wyjdzie, że to tylko wakacyjny romans, bo Ty sławny, ja zwykła dziewczyna z Kujaw- oczywiście, on musiał otworzyć buzię, by mi przerwać.
-Nie jesteś zwykła, jesteś niesamowita, ODWAŻNA, odpowiedzialna, piękna..
-Mów dalej, mów..- rozmarzyłam się i zachęciłam go do paplania głupot.
-Kochana, seksowna, oszałamiająca, inteligentna, masz tylko zalety, no i jesteś żoną tego Bartka Kurka.
-Ale Ty głupi. Do kościoła idziesz i na spowiedź, bo tak mi tu ściemniasz- i jakże tą uroczą chwilę przerwał nam płacz małego.
-Nie wstawaj, ja pójdę- wyleciał do synka, jakby się paliło. Po chwili wrócił z nim zapłakanym. Żal mi się zrobiło.
-Synuś chodź do mamy- wyciągnęłam ręce i przytuliłam go.
-Mamusiu..
-Cichutko słoneczko, nie bój się..
-Tatusiu przytul- aż ciepło zrobiło mi się na sercu, gdy to usłyszałam. Bartkowi pewnie też, widząc po jego uśmiechu. Leżałam, patrząc na nich z wielkim wyszczerzem.
-Cieszę się, że jesteś- powiedziałam.

Obudził nas Olek o 6 rano. Wpakował się Bartkowi na brzuch i zaczął go gilgotać. Po całym domu rozniósł się ich wesoły śmiech. Tęskniłam za takimi porankami.
-Dzień dobry mamusiu- przywitał się mąż buziakiem.
-No hej, co tak wcześnie już wyspani?- ledwo żywa uśmiechnęłam się.
-Jeść!- krzyknął Olo.
-To co mały, wstajemy czy prosimy mamę o śniadanie do łóżka?- wyszczerzyli się do siebie, chociaż i tak każdy znał odpowiedź.
-Tuuuuuu!
-No dobra, nie ma sprawy. Tylko co wam zrobić?
-Śniki!
-Eeem, naleśniki? Pewnie- powiedziałam, wychodząc z łóżka.
-Oluś włączymy Ci bajkę tutaj, a tatuś pójdzie pomóc mamusi, okej?- zaproponował Bartosz.
-Dobla ić. Tylko włąć!
Za zgodą syna zeszliśmy do kuchni. Mąż od razu przyparł mnie do lodówki i namiętnie pocałował. Jedną ręką oparł się o mebel, a drugą trzymał na moim biodrze, wywołując dreszcze na moim ciele. No co, rok mnie nikt tak nie dotykał. Nie wiem ile oddaliśmy się tej przyjemności, ale na pewno długo, bo usłyszeliśmy krzyk małego. Aha, czyli kreskówka się skończyła.
-Juuuuuś?!- ale nadal był w sypialni.
-Tatuś już idzie do Ciebie!- odkrzyknął i ponownie nasze języki się połączyły.
-Idź stąd, bo nam dziecko z głodu umrze- syknęłam, odrywając się od niego i lekko uderzyłam go w ramię.
-Ale przyjdziesz do nas?
-No pewnie, że tak. Daj mi 15 minut i jestem.
-Strasznie mocno Cię kocham- wyznał i poszedł do syna.
Zrobienie naleśników do wyczynów nie należało. Nie potrzebowałam przepisu, bo już tyle razy je robiłam, że znam na pamięć skład. A poza tym, ciasta na naleśniki nie da się zepsuć.
Po obiecanych minutach znalazłam się na górze z tacą. A panowie jeździli sobie samochodzikami po panelach.
-Śniadanko!- oznajmiłam, wchodząc do sypialni.
-Jeeeeeeeeeeeeest!
-Aleksander, pakuj się na łóżko- rozkazał Bartosz, podnosząc się z podłogi.
-Siam się pakuj- a mnie o mało co z nóg nie powaliło. Ze śmiechu oczywiście.
-Coś Ty powiedział?
-Nić- i grzecznie wspiął się na wyro.
-Nawet na niego nie krzycz- nie kryjąc rozbawienia, ruszyłam w obronę dziecka.
-Nie zamierzałem… Ty słyszałaś co on powiedział?- chyba nadal nie dowierzał, co usłyszał z usta własnego dziecka.
-Jeść, jeść, jeść!- słyszeliśmy małego.
Razem nakarmiliśmy się i razem wybrudziliśmy pościel. No ale mama wypierze- tłumaczyliśmy sobie, tylko, że to ja byłam tą mamą.
Zapowiadał się kolejny słoneczny dzień. Zrobiłam pranie i postanowiliśmy zająć się ogródkiem, bo trawa niedługo zacznie sięgać do połowy łydek. Więc tym się zajął mój mąż, jak to na faceta przystało. Ja powyrywałam zielsko w kwiatkach, a Olo bawił się w piaskownicy. Gdy zbliżała się godzina 12, postanowiłam wybrać się do sklepu. Trzeba coś zrobić na obiad, żeby nie było, że głodzę ich.
-Bartuś idę do sklepu, chcesz coś?- spytałam, podchodząc do niego, gdy wyłączył kosiarkę.
-Nie, dziękuję. Kochanie proszę Cie, ubierz się jak wychodzisz- fakt, znowu miałam tylko bikini, no ale blada nie pojadę na wyspy.
-Przecież muszę się opalić.. Co, z rozstępami wstyd do ludzi?
-No przestań, kochanie. Moim marzeniem jest, żebyś opalała się topless przy mnie..- mrugnął okiem, pesząc mnie.
-Uważaj bo się spełni.. Przypilnuj małego- zwyczajnie zwiałam.
Założyłam tunikę i wyszłam. Do marketu daleko nie miałam, więc droga dużo czasu mi nie zajęła. Dziś postawiłam na spaghetti. I wzięłam jeszcze kilka drożdżówek na popołudnie do kawy. Przy wyjściu spotkałam Wlazłych!
-Kurkowa! A Ty co teraz? W Bełchatowie?
-Jaaa, ale fajnie was widzieć- wyściskałam się z nimi.
-Zeszliście się z Bartkiem?- pytała Paulina.
-No tak. Wczoraj dopiero przyjechaliśmy. Ale na dniach wyjeżdżamy na wakacje- krótko przedstawiłam nasze plany „życiowe”. Hah.
-My właśnie wróciliśmy ze słonecznej Grecji. Osobiście polecam Wam to miejsce! Tak się opaliłam, że już tydzień nie mogę spać, a Mariusz robi mi kąpiele i okłady w maślance!- zachwalała Wlazła, wywołując uśmieszek na twarzy męża.
-I jaki zadowolony z tego jest!- wywnioskowałam po jego minie,
-Sama jesteś? A panowie gdzie?- zaczęli się rozglądać.
-W domu. Ja tylko wpadłam po zakupy na obiad. Może wpadlibyście popołudniu do nas?- zaproponowałam, bo fajnie byłoby spędzić razem trochę czasu, w końcu długo się nie widzieliśmy.
-Jasne, z wielką przyjemnością- ponownie wyściskałam się z nimi na pożegnanie.
-Powiedz Kurkowi, żeby wódkę chłodził!- usłyszałam jeszcze od Mario, na co jego żona zabawnie klepnęła go w bark. Cudowne małżeństwo.
Wróciłam do domu i wzięłam się za obiad. Znowu trzeba będzie iść do sklepu, bo będziemy mieli gości, ale tym razem wezmę mężczyzn ze sobą. Do noszenia siatek oczywiście.
-Skarbie, obiad!- krzyknęłam i wyłączyłam kosiarkę.
-Już lecę. Ale masz wyczucie czasu, bo właśnie skończyłem. Wezmę prysznic i zaraz będę- ucałował mnie i już go nie było.
Z synkiem poszliśmy do kuchni i czekaliśmy za nim. Mały zajął już wygodnie miejsce przy stole i walił sztućcami, robiąc niesamowity hałas. No i w taki sposób przywołał swojego ojca do posiłku.
-Jak byłaś w sklepie to był tu Winiar i zaprosiłem ich na popołudnie- oznajmił, siadając obok syna.
-Oooo, to dobrze się składa, bo ja z Wlazłymi się spotkałam i też ich zaprosiłam- nałożyłam mu na talerz makaronu i podałam sos.
-To może zrobimy grilla?- wypalił, no ale w sumie to nie taki głupi pomysł.
-Pewnie, tylko skoczymy do sklepu- przecież krakersów i makaronu nie wystawimy!

Hej ;* Jest i kolejny, powoli nabieramy tempa. Po raz kolejny dziękuję za ciepłe słowa, pod poprzednim rozdziałem. Cholernie motywujecie, wiecie? :D
Co do udziału Polaków w Lidze to.. Nie wyszło tak, jak ja sobie wymarzyłam. Ale przed nami jeszcze duuużo, duuużo Mistrzostw, meczy, setów, punktów i wspaniałych emocji!
Jeśli ktoś chciałby być powiadamiany o nowym rozdziale to proszę zostawić jakieś namiary w zakładce INFORMOWANI.

A kolejny rozdział pojawi się w weekend. ;))

Pozdrawiam, Dośka.  

11 komentarzy:

  1. cudowny *.* więcej i częściej takich poproszę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tylko że krótki! :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Sielanka trwa, oj trwa! Nie ma się co dziwić, trzeba nadrobić stracony czas i nacieszyć się sobą. :) Nie dziwi mnie również fakt, że Bartek na każdym możliwym kroku przysysa się do swojej żonki i okazuje tyle czułości - to jest naprawdę piękne. :) Przydałoby się również, do pełni szczęścia, ponowne skonsumowanie związku małżeńskiego, nie uważasz? :)
    Oho! Wlazły, Winiarski i Kurek! Już to widzę! :D Wódka będzie się lać strumieniami! :D Wbijam na tego grilla! Mój alkoholizm się tego domaga! :D

    pozdrawiam :*
    Patex

    OdpowiedzUsuń
  4. http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-three.html zapraszam na 3 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział :P
    Z niecierpliwością czekam na następny i zapraszam do siebie http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam MalinowaSłodycz :P

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejciu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś :*
    Uwielbiałam to opowiadanie i było jednym z pierwszych, które zaczęłam czytać. No i teraz dajesz mi możliwość, żebym czytała je dalej i uwielbiała bardziej :*
    Jak dobrze, że się pogodzili i przetrwali ten trudny czas ;) Bartek widać, że bardzo chce odbudować zaufanie żony, okazuje jej dużo czułości i ciepła ;) Mam nadzieję, że między nimi będzie coraz lepiej ;p
    A ich synek jest słodziutki *.* Normalnie Awwwww *.*
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-four.html zapraszam na 4 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Zapraszam u mnie wszystkie szczegóły :)http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj przeczytalam twojego calego bloga <3
    Boze jak ty swietnie piszesz xD
    Ciesze sie ze wrocilas. ;)
    Pisz szybko kolejny ;*
    A tym czasem zapraszam do mnie, dopiero zaczynam.:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na kolejne :)
    A ten zarąbisty <3 !!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wynn Casino, Las Vegas (NV) | MapYRO
    Wynn Hotel in 익산 출장샵 Las Vegas, NV, United States. 제주도 출장안마 99030663334 대전광역 출장안마 - 용인 출장마사지 MapYRO Realtime Gaming Real-time 청주 출장마사지 Gaming Real-time Results, live

    OdpowiedzUsuń