W nocy obudził nas grzmot. Od razu przytuliłam się do
Bartka. Teraz bynajmniej mam się do kogo tulić, bo w Poznaniu to ciężkie
burzowe noce miałam. Próbowałam usnąć, ale nie wychodziło mi. Czekałam, aż
Bartosz się pierwszy odezwie, żeby się upewnić czy nie śpi, bo potem by mi
wygadywał, że taka stara a boi się burzy.
Seks? Na razie Bartek nie ma na co liczyć. Jeszcze nie
teraz. A on chyba wyczuł moją niepewność, bo nie nalega i wgl nie porusza tego
tematu. I bardzo się z tego powodu cieszę.
-Myszko boisz się?- nareszcie usłyszałam.
-Wcale. Przecież to tylko burza- dzielna Wiktoria, taa.
-To ja pójdę do łazienki- mruknął, podnosząc się.
-No chyba chory jesteś. Leż mi tu i przytul mnie.
-Uuu, a taaak. Burzy się nie boisz- żachnął.- Pierwsza nasz
noc też była podczas burzy.. Jak Ty szybko do mnie przybiegłaś!
-Bo taka burza była, że zawał na miejscu, gdyby nie Ty. Myślałam,
że nam nie wyjdzie, że to tylko wakacyjny romans, bo Ty sławny, ja zwykła
dziewczyna z Kujaw- oczywiście, on musiał otworzyć buzię, by mi przerwać.
-Nie jesteś zwykła, jesteś niesamowita, ODWAŻNA,
odpowiedzialna, piękna..
-Mów dalej, mów..- rozmarzyłam się i zachęciłam go do
paplania głupot.
-Kochana, seksowna, oszałamiająca, inteligentna, masz tylko
zalety, no i jesteś żoną tego Bartka Kurka.
-Ale Ty głupi. Do kościoła idziesz i na spowiedź, bo tak mi
tu ściemniasz- i jakże tą uroczą chwilę przerwał nam płacz małego.
-Nie wstawaj, ja pójdę- wyleciał do synka, jakby się paliło.
Po chwili wrócił z nim zapłakanym. Żal mi się zrobiło.
-Synuś chodź do mamy- wyciągnęłam ręce i przytuliłam go.
-Mamusiu..
-Cichutko słoneczko, nie bój się..
-Tatusiu przytul- aż ciepło zrobiło mi się na sercu, gdy to
usłyszałam. Bartkowi pewnie też, widząc po jego uśmiechu. Leżałam, patrząc na
nich z wielkim wyszczerzem.
-Cieszę się, że jesteś- powiedziałam.
Obudził nas Olek o 6 rano. Wpakował się Bartkowi na brzuch i
zaczął go gilgotać. Po całym domu rozniósł się ich wesoły śmiech. Tęskniłam za
takimi porankami.
-Dzień dobry mamusiu- przywitał się mąż buziakiem.
-No hej, co tak wcześnie już wyspani?- ledwo żywa
uśmiechnęłam się.
-Jeść!- krzyknął Olo.
-To co mały, wstajemy czy prosimy mamę o śniadanie do
łóżka?- wyszczerzyli się do siebie, chociaż i tak każdy znał odpowiedź.
-Tuuuuuu!
-No dobra, nie ma sprawy. Tylko co wam zrobić?
-Śniki!
-Eeem, naleśniki? Pewnie- powiedziałam, wychodząc z łóżka.
-Oluś włączymy Ci bajkę tutaj, a tatuś pójdzie pomóc mamusi,
okej?- zaproponował Bartosz.
-Dobla ić. Tylko włąć!
Za zgodą syna zeszliśmy do kuchni. Mąż od razu przyparł mnie
do lodówki i namiętnie pocałował. Jedną ręką oparł się o mebel, a drugą trzymał
na moim biodrze, wywołując dreszcze na moim ciele. No co, rok mnie nikt tak nie
dotykał. Nie wiem ile oddaliśmy się tej przyjemności, ale na pewno długo, bo
usłyszeliśmy krzyk małego. Aha, czyli kreskówka się skończyła.
-Juuuuuś?!- ale nadal był w sypialni.
-Tatuś już idzie do Ciebie!- odkrzyknął i ponownie nasze
języki się połączyły.
-Idź stąd, bo nam dziecko z głodu umrze- syknęłam, odrywając
się od niego i lekko uderzyłam go w ramię.
-Ale przyjdziesz do nas?
-No pewnie, że tak. Daj mi 15 minut i jestem.
-Strasznie mocno Cię kocham- wyznał i poszedł do syna.
Zrobienie naleśników do wyczynów nie należało. Nie
potrzebowałam przepisu, bo już tyle razy je robiłam, że znam na pamięć skład. A
poza tym, ciasta na naleśniki nie da się zepsuć.
Po obiecanych minutach znalazłam się na górze z tacą. A
panowie jeździli sobie samochodzikami po panelach.
-Śniadanko!- oznajmiłam, wchodząc do sypialni.
-Jeeeeeeeeeeeeest!
-Aleksander, pakuj się na łóżko- rozkazał Bartosz, podnosząc
się z podłogi.
-Siam się pakuj- a mnie o mało co z nóg nie powaliło. Ze
śmiechu oczywiście.
-Coś Ty powiedział?
-Nić- i grzecznie wspiął się na wyro.
-Nawet na niego nie krzycz- nie kryjąc rozbawienia, ruszyłam
w obronę dziecka.
-Nie zamierzałem… Ty słyszałaś co on powiedział?- chyba
nadal nie dowierzał, co usłyszał z usta własnego dziecka.
-Jeść, jeść, jeść!- słyszeliśmy małego.
Razem nakarmiliśmy się i razem wybrudziliśmy pościel. No ale
mama wypierze- tłumaczyliśmy sobie, tylko, że to ja byłam tą mamą.
Zapowiadał się kolejny słoneczny dzień. Zrobiłam pranie i
postanowiliśmy zająć się ogródkiem, bo trawa niedługo zacznie sięgać do połowy
łydek. Więc tym się zajął mój mąż, jak to na faceta przystało. Ja powyrywałam
zielsko w kwiatkach, a Olo bawił się w piaskownicy. Gdy zbliżała się godzina
12, postanowiłam wybrać się do sklepu. Trzeba coś zrobić na obiad, żeby nie
było, że głodzę ich.
-Bartuś idę do sklepu, chcesz coś?- spytałam, podchodząc do
niego, gdy wyłączył kosiarkę.
-Nie, dziękuję. Kochanie proszę Cie, ubierz się jak
wychodzisz- fakt, znowu miałam tylko bikini, no ale blada nie pojadę na wyspy.
-Przecież muszę się opalić.. Co, z rozstępami wstyd do
ludzi?
-No przestań, kochanie. Moim marzeniem jest, żebyś opalała
się topless przy mnie..- mrugnął okiem, pesząc mnie.
-Uważaj bo się spełni.. Przypilnuj małego- zwyczajnie
zwiałam.
Założyłam tunikę i wyszłam. Do marketu daleko nie miałam,
więc droga dużo czasu mi nie zajęła. Dziś postawiłam na spaghetti. I wzięłam
jeszcze kilka drożdżówek na popołudnie do kawy. Przy wyjściu spotkałam
Wlazłych!
-Kurkowa! A Ty co teraz? W Bełchatowie?
-Jaaa, ale fajnie was widzieć- wyściskałam się z nimi.
-Zeszliście się z Bartkiem?- pytała Paulina.
-No tak. Wczoraj dopiero przyjechaliśmy. Ale na dniach
wyjeżdżamy na wakacje- krótko przedstawiłam nasze plany „życiowe”. Hah.
-My właśnie wróciliśmy ze słonecznej Grecji. Osobiście
polecam Wam to miejsce! Tak się opaliłam, że już tydzień nie mogę spać, a Mariusz
robi mi kąpiele i okłady w maślance!- zachwalała Wlazła, wywołując uśmieszek na
twarzy męża.
-I jaki zadowolony z tego jest!- wywnioskowałam po jego
minie,
-Sama jesteś? A panowie gdzie?- zaczęli się rozglądać.
-W domu. Ja tylko wpadłam po zakupy na obiad. Może
wpadlibyście popołudniu do nas?- zaproponowałam, bo fajnie byłoby spędzić razem
trochę czasu, w końcu długo się nie widzieliśmy.
-Jasne, z wielką przyjemnością- ponownie wyściskałam się z
nimi na pożegnanie.
-Powiedz Kurkowi, żeby wódkę chłodził!- usłyszałam jeszcze
od Mario, na co jego żona zabawnie klepnęła go w bark. Cudowne małżeństwo.
Wróciłam do domu i wzięłam się za obiad. Znowu trzeba będzie
iść do sklepu, bo będziemy mieli gości, ale tym razem wezmę mężczyzn ze sobą.
Do noszenia siatek oczywiście.
-Skarbie, obiad!- krzyknęłam i wyłączyłam kosiarkę.
-Już lecę. Ale masz wyczucie czasu, bo właśnie skończyłem.
Wezmę prysznic i zaraz będę- ucałował mnie i już go nie było.
Z synkiem poszliśmy do kuchni i czekaliśmy za nim. Mały
zajął już wygodnie miejsce przy stole i walił sztućcami, robiąc niesamowity
hałas. No i w taki sposób przywołał swojego ojca do posiłku.
-Jak byłaś w sklepie to był tu Winiar i zaprosiłem ich na
popołudnie- oznajmił, siadając obok syna.
-Oooo, to dobrze się składa, bo ja z Wlazłymi się spotkałam
i też ich zaprosiłam- nałożyłam mu na talerz makaronu i podałam sos.
-To może zrobimy grilla?- wypalił, no ale w sumie to nie
taki głupi pomysł.
-Pewnie, tylko skoczymy do sklepu- przecież krakersów i
makaronu nie wystawimy!
Hej ;* Jest i kolejny, powoli nabieramy tempa. Po raz
kolejny dziękuję za ciepłe słowa, pod poprzednim rozdziałem. Cholernie
motywujecie, wiecie? :D
Co do udziału Polaków w Lidze to.. Nie wyszło tak, jak ja
sobie wymarzyłam. Ale przed nami jeszcze duuużo, duuużo Mistrzostw, meczy,
setów, punktów i wspaniałych emocji!
Jeśli ktoś
chciałby być powiadamiany o nowym rozdziale to proszę zostawić jakieś namiary w
zakładce INFORMOWANI.
A kolejny rozdział pojawi się w weekend. ;))
Pozdrawiam, Dośka.
cudowny *.* więcej i częściej takich poproszę :D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że krótki! :c
OdpowiedzUsuńSielanka trwa, oj trwa! Nie ma się co dziwić, trzeba nadrobić stracony czas i nacieszyć się sobą. :) Nie dziwi mnie również fakt, że Bartek na każdym możliwym kroku przysysa się do swojej żonki i okazuje tyle czułości - to jest naprawdę piękne. :) Przydałoby się również, do pełni szczęścia, ponowne skonsumowanie związku małżeńskiego, nie uważasz? :)
OdpowiedzUsuńOho! Wlazły, Winiarski i Kurek! Już to widzę! :D Wódka będzie się lać strumieniami! :D Wbijam na tego grilla! Mój alkoholizm się tego domaga! :D
pozdrawiam :*
Patex
http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-three.html zapraszam na 3 rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :P
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny i zapraszam do siebie http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam MalinowaSłodycz :P
O jejciu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś :*
OdpowiedzUsuńUwielbiałam to opowiadanie i było jednym z pierwszych, które zaczęłam czytać. No i teraz dajesz mi możliwość, żebym czytała je dalej i uwielbiała bardziej :*
Jak dobrze, że się pogodzili i przetrwali ten trudny czas ;) Bartek widać, że bardzo chce odbudować zaufanie żony, okazuje jej dużo czułości i ciepła ;) Mam nadzieję, że między nimi będzie coraz lepiej ;p
A ich synek jest słodziutki *.* Normalnie Awwwww *.*
Pozdrawiam ;**
http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-four.html zapraszam na 4 rozdział :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :) Zapraszam u mnie wszystkie szczegóły :)http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytalam twojego calego bloga <3
OdpowiedzUsuńBoze jak ty swietnie piszesz xD
Ciesze sie ze wrocilas. ;)
Pisz szybko kolejny ;*
A tym czasem zapraszam do mnie, dopiero zaczynam.:
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńA ten zarąbisty <3 !!
Wynn Casino, Las Vegas (NV) | MapYRO
OdpowiedzUsuńWynn Hotel in 익산 출장샵 Las Vegas, NV, United States. 제주도 출장안마 99030663334 대전광역 출장안마 - 용인 출장마사지 MapYRO Realtime Gaming Real-time 청주 출장마사지 Gaming Real-time Results, live