Nasze spotkanie towarzyskie zaplanowaliśmy na tarasie,
robiąc grilla. Kupiliśmy kiełbasę, mięsko, keczup, sosy, napój i standardowo
alkohol. Gdy wróciliśmy ze sklepu poszłam pod prysznic, by ogarnąć trochę swój
wygląd. Nie umawialiśmy się na konkretną godzinę, więc w każdej chwili mogą tu
być, a jakoś wyglądać muszę. Włosy wysuszyłam, spięłam w wysokiego koka i
zrobiłam lekki makijaż. Założyłam czerwoną bluzkę z dekoltem i czarne satynowe
spodenki, a na stopy nałożyłam czarne sandałki na koturnie. Zeszłam do kuchni i
zaczęłam przygotowywać poczęstunek. Mięsko trzeba było porządnie przyprawić,
gdyż wszyscy lubimy jeść na ostro. Bartosz zaglądał do grilla, powoli
rozpalając go.
-Mamusia!- Olo przybiegł do mnie.
-Taaak?
-Cem jeść!- krzyknął, a w kuchni pojawił się mój mąż.
-Bartek daj mu gofra- mruknęłam, nie przerywając swojej
czynności.
Gofry oczywiście kupiliśmy- nie ma czasu by zrobić w domu.
Bartosz udekorował goferka bitą śmietaną i polewą czekoladową. Mały zadowolony
poszedł do salonu i zaczął jeść.
-Ale pyszności robisz. Mmm- mówił, opierając się o blat.
-Mam nadzieję, że będzie smakowało.
-Na pewno. Pakowałaś się już?- spytał, przybliżając się do
mnie.
-Jeszcze nie. Obyśmy jutro zdążyli się wyrobić.. Bartek,
przesuń się.
-Jezu, jakbym Cię w łóżku słyszał- syknął z rozbawieniem.
-Ej! Nie przeginaj!- też się zaczęłam śmiać z takiego
porównania, a ten stanął za mną i przytulił się do moich pleców, całując w
szyję.
-Ślicznie pachniesz- sunął nosem po moich ramionach.
-Wiem. I wiedziałam, że Ci się spodoba..
-Cudowne. Ty cała jesteś cudowna- dalej zajmował się moją
szyją.
No patrzcie jak mi słodzi. Ja wiem, że popełnił błąd,
zdradzając mnie, wybaczyłam mu, więc niech przestanie tak słodko mówić. Ale w
sumie.. miłe to.
-Dobra, dobra.. Bartek przestań- postanowiłam przerwać te
czułości.
-No juuuuuż.
-Się nie schlej dzisiaj. Pamiętaj, że jutro jedziemy do Poznania,
a potem do moich rodziców.
-Oczywiście, jak tylko będę dotrzymywał kroku chłopakom.. O
patrz, Winiarscy są już- oznajmił, umyłam szybko ręcę, by przywitać się z nimi.
I już po chwili stali przy drzwiach i witali się z nami. Jak
miło ich widzieć!
-No nareszcie jesteście, wchodźcie- powiedział Bartosz.
-Cześć Kurkowie! Dobrze was razem widzieć!- Winiarski nie
krył swojego szczęścia, uśmiechając się.
-Was też. Cześć Oli- a mały Winiarski jak to na dżentelmena
przystało, pocałował mnie w dłoń. Oczarował mnie.
-Haha, patrz Bartek jak Ci żonę odbija!
-A niech bierze ją- aż spojrzałam na śmiejącego się męża.
-No to Wiki witaj w rodzinie!- uroczyście ogłosił Winiar.
-Olek! Chodź do nas!- wołałam syna, a już po chwili
słyszeliśmy tupot małych stópek.
Mały na początek się wstydził, ale potem z wesoło bawił się
z Olivierem. Razem z Dagmarą poszłam do kuchni, a nasi panowie na taras z
dziećmi.
-Przyniosłam sałatkę warzywną. Przepis od mamusi- oznajmiła.
-Ooo, to pewnie Michał lubi- zaczęłyśmy się śmiać, znając
relacje Michał – Teściowa.
-A weź, on nie umie dogadać się z moją mamą. Ja myślałam, że
złapią wspólny język, a tu nie ma takiej opcji. Jedno głupsze od drugiego, już
mi ręce opadają- i zabawnie rozłożyła ręce.
-Bartek jeszcze przed rokiem był wychwalany w niebiosa przez
moją mamę. A teraz to nie wiem, jak to będzie- zastanawiałam się, wyciągając
talerze z szafki.
-Pewnie tak samo jak wtedy. Jak wam się układa?
-W miarę dobrze. Znowu nie widzimy poza sobą świata,
budujemy zaufanie i chcemy stworzyć dobrą rodzinę. Szukamy domu we Włoszech, bo
jeszcze nie dostaliśmy informacji o mieszkaniu klubowym. Jutro jedziemy do
Poznania i Bydgoszczy, a pojutrze lecimy na wakacje- w skrócie przedstawiłam
naszą sytuację i plany.
-A gdzie?- zaciekawiła się, poprawiając się na krześle.
-Na Majorkę. Do domku, w którym byliśmy w podróży poślubnej.
-Ooo! Ale macie dobrze! My odpuszczamy sobie wakacje za
granicą. Pewnie spędzimy je trochę u moich rodziców, trochę u Michała. I powoli
musimy szykować się na przeprowadzkę do Rosji..
-Chcesz tam mieszkać? Ja nie mogłam, nie chciałam.
-Jesteśmy małżeństwem z wieloletnim stażem, więc nie widzimy
innej opcji niż wyjazd razem. Jesteśmy już na etapie przywiązania z miłości-
wyszczerzyła się.
-Też bym tak chciała.. Aaa, Szampon przyjdzie z rodziną-
przypomniało mi się, wolałam uprzedzić przed ich przybyciem.
-Paulina ostatnio mówiła mi, że ich małżeństwo ma kryzys. Ma
problemy z Mariuszem – podobno częściej sięga po kieliszek.
-Mario? Nie wierzę. A tak fajnie się na nich razem patrzy-
nie mogłam w to uwierzyć, aż usiadłam obok niej, czekając na dalsze informacje.
-Paula boi się o jego karierę. Prezes nie może się o tym dowiedzieć-
mówiła, w jej głosie też wyczułam strach, w końcu od wielu lat się przyjaźnią.
-Rany, a jak już tak na serio popadł w alkoholizm? Nie chcę
sobie nawet wyobrazić co ona czuje. Bartka już dzisiaj ostrzegłam, że nie ma
pić za dużo. Ale do niego to jak do ściany. W końcu pije w domu, z kumplami pod
okiem żony..
-O, patrz. Idą- czyżby nie przyjechali samochodem?
Razem wyszłyśmy ich przywitać. Paulina ubrana na sportowo,
Mariusz chwiał się! Łapał wiatry! Aruś podbiegł do nas i wyściskał. Jaki on
duży się zrobił!
-Ciocieeeee! A wiecie, że jutro jadę do babci na wakacje?-
pytał zadowolony.
-Jaaaaa Arek. Ale fajnie masz!
-Pewnie będziesz się super bawił! No i witamy seniorów!-
przytuliliśmy się, wchodząc do domu.
-A panowie gdzie? Wódkę chłodzą?- odezwał się Wlazły, a na
twarzy jego żony pojawił się grymas.
-Są na tarasie, chodźmy do nich- ręką ich tam zaprosiłam, a
razem z Dagmarą spojrzałyśmy na siebie.
-No cześć ruchacze! Zobaczcie co mam!- krzyknął „na
wejście”, a z siateczki wyjął butelkę Krupnika.
Zdziwiło mnie jak nazwał Bartka i Michała. Ruchacze?
Przesadził już od samego początku. I na dodatek przyszedł podpity do nas. Na
szczęście panowie puścili tę uwagę mimo uszu i normalnie się z nim przywitali,
zauważając, że kolega ma już procenty w krwi.
-Ciociu, a mogę iść z chłopakami do piaskownicy?
-Pewnie Areczku, idźcie- kucnęłam przed nim, uśmiechając
się, a on wziął „kuzynów” i poszli się bawić.
-To co? Można mięsko piec- oznajmił Bartosz.- Zajmujcie
miejsca, siadajcie..
-Więc ja skoczę po żarecko- powiedziałam, a atmosfera była
jakaś sztywna.
-Pomożemy Ci- zaoferowały kobitki i razem poszłyśmy.
Paula przyniosła szaszłyki. Powykładałyśmy jedzenie na
miski, półmiski i talerzy, zaniosłyśmy do panów, a tam oni przejęli stery nad
posiłkiem, a głównie to Bartosz. Przy piwie wesoło gawędzili, co jakiś czas
„rzucając oko” na grill. A my wróciłyśmy do domu po talerzyki, sztućce,
szklanki itp.
-Dziewczyny ratujcie- usłyszałyśmy Paulinę, która po chwili
siedziała na podłodze i płakała.
-Paula kotuś, nie płacz. Co się dzieje?- kucnęłyśmy obok
niej i przytuliłyśmy.
-Z każdym dniem jest gorzej. Codziennie przychodzi pijany,
awanturuje się. Jego kariera wisi na włosku. Jak Piechocki zobaczy go, jak
toczy się po całym chodniku to wyrzuci go z klubu- żaliła się, a my z bólem
serca patrzałyśmy na nią.
-Nie mów tak. Mariusza nie zwolnią..- zaprzeczyłam, chcąc
dodać jej trochę otuchy.
-Skąd to możesz wiedzieć? Ciebie Bartek nie bije, on wcale
nie pije!
-Ale mnie zdradził- powiedziałam dobitnie, wymierzając sobie
cios prosto w serce.
-A Ty myślisz, że Mariusz tego nie zrobił? Niejednokrotnie
dostawałam dowody o jego zdradzie. Ale wybaczałam mu i nadal wybaczam, bo go
kurwa kocham- kolejna fala łez pokryła jej twarz.
-Nie płacz. Nie warto.. Chodź, napijemy się, zapomnimy,
odegrasz się na nim.
-Nie warto? 10 lat z nim żyję i mam ot tak odkochać się?
Zapomnieć?
-Wiesz, że nie o to nam chodziło..
-Wy nie wiecie jak to jest- powtórzyła.- Nie jesteście bite.
Ja codziennie obrywam. Boję się o siebie, o Arka ale kocham Mariusza nad życie.
Wybaczę mu wszystko, byleby nie pił i był z nami..- do kuchni wszedł Bartosz.
Zszokowany zatrzymał się.
-O kurde. Dziewczyny? Co się dzieje? Mogę jakoś pomóc?-
kucnął obok nas, uważnie się przyglądając.
-Tak. Jak najmniej polewaj Mariuszowi- odezwała się Paula i
zaczęła płakać a Daga ją przytuliła. Wzięłam męża za rękę i poszliśmy do
salonu.
-Zaczął pić i biję ją. Proszę, nie daj mu piwska ani wódki..
-O w cholerę. Ale jak ja mam zrobić, żeby mu nie polewać, a reszcie
tak?- uważnie mi się przyjrzał, zastanawiając się.
-Wymyślimy coś. On już i tak przyszedł pijany..
Dalsza część wieczoru minęła w miarę spokojnie. Wyjedliśmy
się, trochę popiliśmy. Około 22 Olek poszedł spać; Mariusz też, tylko że usnął
na kanapie w salonie. Panowie postanowili go szybko upić, by jeszcze u nas się
trochę przespał. Założyliśmy ciepłe bluzy, bo zrobiło się zimno no i te
straszne komary.
-Bartek bo słuchaj.. Ja załatwiłem teściowej robotę, straszy
w zamku co sobotę- opowiadał kompletnie zalany Winiar.
-Nie mów tak o mojej mamie!- oburzyła się jego żona, już
całkiem zalana.
-Michaś, to po jednym za teściowe. Panienki piją?- spytał
mój mąż.
-Za teściowej, to jak najbardziej!- i kolejna porcja
alkoholu trafiła w organizm.
-Wiecie co, ja już będę się zwijać.. Arek jest śpiący,
Mariusz śpi..
-Zostańcie jeszcze.
-Nie nie. Naprawdę dziękujemy za gościnie, smacznie i miło
było..- wstała i zaczęłam pakować swoje rzeczy do torebki.
-To zamówię wam taksówkę- zaoferowałam.
Panowie pomogli wstać Mariuszowi i doprowadzić go do
samochodu, a my przytuliłyśmy Paulę i Arka.
-Poradzisz sobie?- spytałam.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz- lekko się uśmiechnęła,
wsiedli do auta i odjechali.
-No Michał, my też powoli zbieramy się..
-Kobieto daj mi chwilę jeszcze, my idziemy coś obgadać- i
pod takim pretekstem poszli opróżnić to, co zostało w butelce. Na szczęście
przenieśli się do salonu. Upomniałyśmy ich, żeby byli cicho i posprzątałyśmy
taras. Oliwier oglądał bajki, siedząc obok ojca i cały czas marudził, żeby byli
ciszej. Dagmara pomogła mi pozmywać naczynia, przy czym obgadałyśmy sprawę
Wlazłych. Cholernie mi ich szkoda. Wyglądają na takich szczęśliwych, a to tylko
pozory, bo w domu jest zupełnie inaczej. Przed 23 Winiarscy też odjechali
taksówką do domu. Bartosz nawet dobrze się trzymał. To pewnie przez ten pobyt w
Rosji. Razem poszliśmy zdjąć pranie, które wisiało w ogrodzie.
-No kochanie, dasz radę unieść tę miskę?- powiedziałam,
wskazując na miskę z suchym praniem.
-Ja jestem macho i niech kobiety mi wybaczą- śpiewał sobie,
uniósł miskę i zachwiało nim.
-No ja właśnie widzę. Chodź, pomogę Ci- wzięłam go pod rękę
i doszliśmy do domu. Bartosz poszedł do kuchni się napić, a ja pozamykałam
bramę, drzwi, okna.. I stwierdziłam, że w miarę ogarnięty dom mieliśmy.
Zajrzałam jeszcze do syna, który spał jak aniołek i poszłam do męża. Nadal pił.
-Już masz kaca?- pytałam, śmiejąc się.
-Nie, tak jakoś mi ten sok zasmakował. To co, idziemy pod
prysznic?- spytał, obejmując mnie.
-Najpierw Ty, potem ja- rozkazałam.
-Idziemy razem- mruknął.
-Niby dlaczego?
-Bo- przełknął ślinę.- Muszę umyć moje skarby- dłońmi
przejechał po moich piersiach.- Moje zabytki- kontynuował, macając moją pupę.-
I mój ósmy cud świata- zatrzymał ręce na moim kroczu.
Niewątpliwie, alkohol dodał mu pewności siebie, ale mi
także. Brakowało mi tej bliskości. W kuchni zostawiliśmy jego koszulę. Po
owocnym prysznicu, w którym Bartosz bardzo dokładnie umył moje ciało,
przenieśliśmy się do sypialni. Wiedziałam, że zaraz nasze ciała się połączą i
chciałam tego. Teraz tak. Gdy palcami majstrował przy „ósmym cudzie świata”,
usłyszałam płacz małego.
-Bartek puść- wysapałam, ale ten dalej kontynuował swoje.
-Czekaj, zaraz wejdę..
-Kochanie, nie.
-Mmm, masz taką wilgotną.. Uwielbiam.
-Bartek, Olek płacze- uniósł głowę i wsłuchał się.
-No rzeczywiście- zszedł ze mnie.
Wyszłam z łóżka i założyłam jego koszulkę. Mówił, żebym się
pospieszyła. Gdy weszłam do pokoju syna, on siedział w łóżeczku i płakał.
Wzięłam go na ręce i od razu się uspokoił. Podałam mu misia, a on zaczął nim
wyginać w różne strony.
-Synku, ty musisz iść spać- odezwałam się.
-Niieeeeeee.
-Ale my z tatą też już śpimy- i w drzwiach pojawił się
„wywołany” ojciec.
-Olek idziesz spać- powiedział, wziął go ode mnie i ułożył w
łóżeczku.
-Niieeeeeee- i zaczął płakać. Pięknie.
-Nie rycz tylko śpij!- wrzasnął, wywołując kolejną falę łez.
-Uspokój się. Nie będziesz na niego krzyczał- jak to mam w
zwyczaju, stanęłam w obronie dziecka.
-Przeszkodził nam!
-To teraz seks jest ważniejszy niż własne dziecko? To proszę
iść do łazienki i zabawić się rączką!- a on pochylił się nam małym i głaskał go
po głowie.- Bartek idź, jesteś pijany.
-Dobra. Idę- i wywlókł się z pokoju.
Odczekałam chwilę i poszłam spać z synkiem do dawnej
sypialni teściów. Mały bał się usnąć, więc go cały czas mocno tuliłam.
Strasznie męczący dzień za nami.
Rano pobudkę zaserwował mi Olo. I taki to sposobem o 6:30
jedliśmy już tosty. Potem mały bawił się w salonie, a ja posprzątałam w kuchni.
Koło 9 zjawił się Bartosz na dole. Jęczał, że głowa go boli i spać chce. Na
stole stała butelka wody, którą od razu wypił.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?- spytał, całując mnie w
polik.
-W miarę dobrze, a ty? Głowa boli?- uśmiechnęłam się i
położyłam mu dłoń na czole.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Wgl mało co pamiętam, Olek
jakoś dziwnie uciekł przede mną..
-Bo krzyczałeś na niego- wyjaśniłam.
-Ja? Niemożliwe- od razu odsunął się ode mnie i oparł o
blat.
-No ty, ty. Naprawdę nie pamiętasz?- zaprzeczył kiwnięciem
głowy.
-Oświeć mnie.
-Mały przeszkodził nam w sypialni, więc poszłam do niego. Po
chwili pojawiłeś się ty, nakrzyczałeś na niego żeby nie płakał, bo bardzo
chciałeś skończyć to, co zacząłeś..
-A co zacząłem?
-A jak myślisz?- chwila ciszy, szare komórki buzują w głowie
Kurka, żółta lampka się zapaliła i masz!
-Kochaliśmy się? Serio? I ja nic nie pamiętam?! Nie no, coś
pamiętam- i perfidnie spojrzał na moje krocze.
-Świnia!- oburzyłam się.
-Ale dobrze Ci było?- spytał z wielkim uśmiechem.
-Leczyć się musisz! A tak na marginesie, to szczytowałam
dzięki Twoim palcom..- zdziwiony spojrzał na nie i zaśmiał się.
-Jeszcze z wprawy nie wyszły- skomentował.
Pogodził się z synkiem, a w południe wyjechaliśmy do
Poznania. Oczywiście ja prowadziłam. Spakowaliśmy potrzebne rzeczy i późnym
wieczorem znaleźliśmy się w Bydgoszczy u moich rodziców. Tam spędziliśmy noc, a
następnego dnia o 13:15 lecieliśmy na upragnione wakacje.
Z opóźnieniem ale ląduje na blogspocie, ale za to jakie dłuuuuugiiii O.o
Dziękuje za bardzo motywujące komentarze, kurcze powodujecie, że na mojej twarzy pojawia się "banan" :D
Jeśli ktoś chciałby być powiadamiany o nowym rozdziale to proszę zostawić jakieś namiary w zakładce INFORMOWANI.
Pozdrawiam, Dośka.
Mario i problemy z alkoholem? Nie wierzę ;o
OdpowiedzUsuńDobry żart Miśka, nie powiem, że nie ahaha xd
A między Bartkiem i Wiktorią sielaaaanka widzę ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;D;*
Ta sprawa z Mario jest intrygująca, no i przerażająca.. Mam nadzieję że koledzy ustawią go do pionu i w porę się opamięta, zanim wyrządzi komuś krzywdę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że u Wiki i Bartka wszystko się układa. Ale ten żart Winiara o teściowej mnie rozłożył XD
świetny rozdział :) uwielbiam taaakie długaśne... pisz ich więcej :)
OdpowiedzUsuńKirde Szapon i problemy z alkoholem..
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze chlopaki zrobia z nim porzadek xD
Pisz szybko kolejny, bo ten jest boski ;)
Zapraszam do mnie na nowy ;)
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
Warto było czekać na te rozdziały :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/ i http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
Cholera, a ja tu sobie myślałam, że spotkanie przy grillu upłynie w miłej i spokojnej atmosferze, a tu takie problemy wyszły na jaw. Ale że Mariusz popadł w alkoholizm? Że wyzywa i bije Paulinę? Tego, to ja się nawet w najśmielszych snach nie spodziewałam! Całe szczęście, że Paula ma przy sobie tylu przyjaciół, którzy będą się pewnie dwoić i troić, żeby jej pomóc. Mariusz, klub AA wita.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie Mariusza, który pije i poniża Paulinę. Jakoś tak nie pasuje mi to do niego.
OdpowiedzUsuńKiedy następny ??? Czekam z niecierpliwością. :)
OdpowiedzUsuńłooo jak fajnie że znów jesteś w tym blogowym świecie. Czytałam losy Wikrori i Bartka na onecie i nawed po twoim odejsciu wchodziłam przez kilka miesięcy i sprawdzałam czy przypadkiem cośsie nie pojawiło, ale od jakiś 2 miesięcy nie wchodziłam a dzisiaj zupełnie przez przypadek trafiłam a twojego bloga i jaka radosć zagościła w moim sercu :D Co do opowiadania :
OdpowiedzUsuń1.Ciesze się ze Wiktoria wybaczyła Bartkowi widać ze strasznie im na sobie zalezy i Bartek zrobi wszystko aby Wiktoria wybaczyła mu haniebny uczynek.
2.Jak Bartek mógł tak nakrzyczeć na synka no tego sie po nim nie spodziewałam. Jestem jednak wyrozumiała i zdaje sobie sprawe ze Bartek tęskinł za bliskością Wiktori i był pijany ale jednak.
3. Mariusz i picie ?bicie pauliny? no po prostu nie wyobrażam sobie tego . Mam nadzieje że wyjdzie z tego i nie ucierpi przez to jego kariera a tym bardzie jego rodzina bo w końcu to jest w życiu najważniejsze.
-Mania
http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-five.html zapraszamy.
OdpowiedzUsuń