poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział czwarty

Nasze spotkanie towarzyskie zaplanowaliśmy na tarasie, robiąc grilla. Kupiliśmy kiełbasę, mięsko, keczup, sosy, napój i standardowo alkohol. Gdy wróciliśmy ze sklepu poszłam pod prysznic, by ogarnąć trochę swój wygląd. Nie umawialiśmy się na konkretną godzinę, więc w każdej chwili mogą tu być, a jakoś wyglądać muszę. Włosy wysuszyłam, spięłam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż. Założyłam czerwoną bluzkę z dekoltem i czarne satynowe spodenki, a na stopy nałożyłam czarne sandałki na koturnie. Zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać poczęstunek. Mięsko trzeba było porządnie przyprawić, gdyż wszyscy lubimy jeść na ostro. Bartosz zaglądał do grilla, powoli rozpalając go.
-Mamusia!- Olo przybiegł do mnie. 
-Taaak?
-Cem jeść!- krzyknął, a w kuchni pojawił się mój mąż.
-Bartek daj mu gofra- mruknęłam, nie przerywając swojej czynności.
Gofry oczywiście kupiliśmy- nie ma czasu by zrobić w domu. Bartosz udekorował goferka bitą śmietaną i polewą czekoladową. Mały zadowolony poszedł do salonu i zaczął jeść.
-Ale pyszności robisz. Mmm- mówił, opierając się o blat.
-Mam nadzieję, że będzie smakowało.
-Na pewno. Pakowałaś się już?- spytał, przybliżając się do mnie.
-Jeszcze nie. Obyśmy jutro zdążyli się wyrobić.. Bartek, przesuń się.
-Jezu, jakbym Cię w łóżku słyszał- syknął z rozbawieniem.
-Ej! Nie przeginaj!- też się zaczęłam śmiać z takiego porównania, a ten stanął za mną i przytulił się do moich pleców, całując w szyję.
-Ślicznie pachniesz- sunął nosem po moich ramionach.
-Wiem. I wiedziałam, że Ci się spodoba..
-Cudowne. Ty cała jesteś cudowna- dalej zajmował się moją szyją.
No patrzcie jak mi słodzi. Ja wiem, że popełnił błąd, zdradzając mnie, wybaczyłam mu, więc niech przestanie tak słodko mówić. Ale w sumie.. miłe to.
-Dobra, dobra.. Bartek przestań- postanowiłam przerwać te czułości.
-No juuuuuż.
-Się nie schlej dzisiaj. Pamiętaj, że jutro jedziemy do Poznania, a potem do moich rodziców.
-Oczywiście, jak tylko będę dotrzymywał kroku chłopakom.. O patrz, Winiarscy są już- oznajmił, umyłam szybko ręcę, by przywitać się z nimi.
I już po chwili stali przy drzwiach i witali się z nami. Jak miło ich widzieć!
-No nareszcie jesteście, wchodźcie- powiedział Bartosz.
-Cześć Kurkowie! Dobrze was razem widzieć!- Winiarski nie krył swojego szczęścia, uśmiechając się.
-Was też. Cześć Oli- a mały Winiarski jak to na dżentelmena przystało, pocałował mnie w dłoń. Oczarował mnie.
-Haha, patrz Bartek jak Ci żonę odbija!
-A niech bierze ją- aż spojrzałam na śmiejącego się męża.
-No to Wiki witaj w rodzinie!- uroczyście ogłosił Winiar.
-Olek! Chodź do nas!- wołałam syna, a już po chwili słyszeliśmy tupot małych stópek.
Mały na początek się wstydził, ale potem z wesoło bawił się z Olivierem. Razem z Dagmarą poszłam do kuchni, a nasi panowie na taras z dziećmi.
-Przyniosłam sałatkę warzywną. Przepis od mamusi- oznajmiła.
-Ooo, to pewnie Michał lubi- zaczęłyśmy się śmiać, znając relacje Michał – Teściowa.
-A weź, on nie umie dogadać się z moją mamą. Ja myślałam, że złapią wspólny język, a tu nie ma takiej opcji. Jedno głupsze od drugiego, już mi ręce opadają- i zabawnie rozłożyła ręce.
-Bartek jeszcze przed rokiem był wychwalany w niebiosa przez moją mamę. A teraz to nie wiem, jak to będzie- zastanawiałam się, wyciągając talerze z szafki.
-Pewnie tak samo jak wtedy. Jak wam się układa?
-W miarę dobrze. Znowu nie widzimy poza sobą świata, budujemy zaufanie i chcemy stworzyć dobrą rodzinę. Szukamy domu we Włoszech, bo jeszcze nie dostaliśmy informacji o mieszkaniu klubowym. Jutro jedziemy do Poznania i Bydgoszczy, a pojutrze lecimy na wakacje- w skrócie przedstawiłam naszą sytuację i plany.
-A gdzie?- zaciekawiła się, poprawiając się na krześle.
-Na Majorkę. Do domku, w którym byliśmy w podróży poślubnej.
-Ooo! Ale macie dobrze! My odpuszczamy sobie wakacje za granicą. Pewnie spędzimy je trochę u moich rodziców, trochę u Michała. I powoli musimy szykować się na przeprowadzkę do Rosji..
-Chcesz tam mieszkać? Ja nie mogłam, nie chciałam.
-Jesteśmy małżeństwem z wieloletnim stażem, więc nie widzimy innej opcji niż wyjazd razem. Jesteśmy już na etapie przywiązania z miłości- wyszczerzyła się.
-Też bym tak chciała.. Aaa, Szampon przyjdzie z rodziną- przypomniało mi się, wolałam uprzedzić przed ich przybyciem.
-Paulina ostatnio mówiła mi, że ich małżeństwo ma kryzys. Ma problemy z Mariuszem – podobno częściej sięga po kieliszek.
-Mario? Nie wierzę. A tak fajnie się na nich razem patrzy- nie mogłam w to uwierzyć, aż usiadłam obok niej, czekając na dalsze informacje.
-Paula boi się o jego karierę. Prezes nie może się o tym dowiedzieć- mówiła, w jej głosie też wyczułam strach, w końcu od wielu lat się przyjaźnią.
-Rany, a jak już tak na serio popadł w alkoholizm? Nie chcę sobie nawet wyobrazić co ona czuje. Bartka już dzisiaj ostrzegłam, że nie ma pić za dużo. Ale do niego to jak do ściany. W końcu pije w domu, z kumplami pod okiem żony..
-O, patrz. Idą- czyżby nie przyjechali samochodem?
Razem wyszłyśmy ich przywitać. Paulina ubrana na sportowo, Mariusz chwiał się! Łapał wiatry! Aruś podbiegł do nas i wyściskał. Jaki on duży się zrobił!
-Ciocieeeee! A wiecie, że jutro jadę do babci na wakacje?- pytał zadowolony.
-Jaaaaa Arek. Ale fajnie masz!
-Pewnie będziesz się super bawił! No i witamy seniorów!- przytuliliśmy się, wchodząc do domu.
-A panowie gdzie? Wódkę chłodzą?- odezwał się Wlazły, a na twarzy jego żony pojawił się grymas.
-Są na tarasie, chodźmy do nich- ręką ich tam zaprosiłam, a razem z Dagmarą spojrzałyśmy na siebie.
-No cześć ruchacze! Zobaczcie co mam!- krzyknął „na wejście”, a z siateczki wyjął butelkę Krupnika.
Zdziwiło mnie jak nazwał Bartka i Michała. Ruchacze? Przesadził już od samego początku. I na dodatek przyszedł podpity do nas. Na szczęście panowie puścili tę uwagę mimo uszu i normalnie się z nim przywitali, zauważając, że kolega ma już procenty w krwi.
-Ciociu, a mogę iść z chłopakami do piaskownicy?
-Pewnie Areczku, idźcie- kucnęłam przed nim, uśmiechając się, a on wziął „kuzynów” i poszli się bawić.
-To co? Można mięsko piec- oznajmił Bartosz.- Zajmujcie miejsca, siadajcie..
-Więc ja skoczę po żarecko- powiedziałam, a atmosfera była jakaś sztywna.
-Pomożemy Ci- zaoferowały kobitki i razem poszłyśmy.
Paula przyniosła szaszłyki. Powykładałyśmy jedzenie na miski, półmiski i talerzy, zaniosłyśmy do panów, a tam oni przejęli stery nad posiłkiem, a głównie to Bartosz. Przy piwie wesoło gawędzili, co jakiś czas „rzucając oko” na grill. A my wróciłyśmy do domu po talerzyki, sztućce, szklanki itp.
-Dziewczyny ratujcie- usłyszałyśmy Paulinę, która po chwili siedziała na podłodze i płakała.
-Paula kotuś, nie płacz. Co się dzieje?- kucnęłyśmy obok niej i przytuliłyśmy.
-Z każdym dniem jest gorzej. Codziennie przychodzi pijany, awanturuje się. Jego kariera wisi na włosku. Jak Piechocki zobaczy go, jak toczy się po całym chodniku to wyrzuci go z klubu- żaliła się, a my z bólem serca patrzałyśmy na nią.
-Nie mów tak. Mariusza nie zwolnią..- zaprzeczyłam, chcąc dodać jej trochę otuchy.
-Skąd to możesz wiedzieć? Ciebie Bartek nie bije, on wcale nie pije!
-Ale mnie zdradził- powiedziałam dobitnie, wymierzając sobie cios prosto w serce.
-A Ty myślisz, że Mariusz tego nie zrobił? Niejednokrotnie dostawałam dowody o jego zdradzie. Ale wybaczałam mu i nadal wybaczam, bo go kurwa kocham- kolejna fala łez pokryła jej twarz.
-Nie płacz. Nie warto.. Chodź, napijemy się, zapomnimy, odegrasz się na nim.
-Nie warto? 10 lat z nim żyję i mam ot tak odkochać się? Zapomnieć?
-Wiesz, że nie o to nam chodziło..
-Wy nie wiecie jak to jest- powtórzyła.- Nie jesteście bite. Ja codziennie obrywam. Boję się o siebie, o Arka ale kocham Mariusza nad życie. Wybaczę mu wszystko, byleby nie pił i był z nami..- do kuchni wszedł Bartosz. Zszokowany zatrzymał się.
-O kurde. Dziewczyny? Co się dzieje? Mogę jakoś pomóc?- kucnął obok nas, uważnie się przyglądając.
-Tak. Jak najmniej polewaj Mariuszowi- odezwała się Paula i zaczęła płakać a Daga ją przytuliła. Wzięłam męża za rękę i poszliśmy do salonu.
-Zaczął pić i biję ją. Proszę, nie daj mu piwska ani wódki..
-O w cholerę. Ale jak ja mam zrobić, żeby mu nie polewać, a reszcie tak?- uważnie mi się przyjrzał, zastanawiając się.
-Wymyślimy coś. On już i tak przyszedł pijany..
Dalsza część wieczoru minęła w miarę spokojnie. Wyjedliśmy się, trochę popiliśmy. Około 22 Olek poszedł spać; Mariusz też, tylko że usnął na kanapie w salonie. Panowie postanowili go szybko upić, by jeszcze u nas się trochę przespał. Założyliśmy ciepłe bluzy, bo zrobiło się zimno no i te straszne komary.
-Bartek bo słuchaj.. Ja załatwiłem teściowej robotę, straszy w zamku co sobotę- opowiadał kompletnie zalany Winiar.
-Nie mów tak o mojej mamie!- oburzyła się jego żona, już całkiem zalana.
-Michaś, to po jednym za teściowe. Panienki piją?- spytał mój mąż.
-Za teściowej, to jak najbardziej!- i kolejna porcja alkoholu trafiła w organizm.
-Wiecie co, ja już będę się zwijać.. Arek jest śpiący, Mariusz śpi..
-Zostańcie jeszcze.
-Nie nie. Naprawdę dziękujemy za gościnie, smacznie i miło było..- wstała i zaczęłam pakować swoje rzeczy do torebki.
-To zamówię wam taksówkę- zaoferowałam.
Panowie pomogli wstać Mariuszowi i doprowadzić go do samochodu, a my przytuliłyśmy Paulę i Arka.
-Poradzisz sobie?- spytałam.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz- lekko się uśmiechnęła, wsiedli do auta i odjechali.
-No Michał, my też powoli zbieramy się..
-Kobieto daj mi chwilę jeszcze, my idziemy coś obgadać- i pod takim pretekstem poszli opróżnić to, co zostało w butelce. Na szczęście przenieśli się do salonu. Upomniałyśmy ich, żeby byli cicho i posprzątałyśmy taras. Oliwier oglądał bajki, siedząc obok ojca i cały czas marudził, żeby byli ciszej. Dagmara pomogła mi pozmywać naczynia, przy czym obgadałyśmy sprawę Wlazłych. Cholernie mi ich szkoda. Wyglądają na takich szczęśliwych, a to tylko pozory, bo w domu jest zupełnie inaczej. Przed 23 Winiarscy też odjechali taksówką do domu. Bartosz nawet dobrze się trzymał. To pewnie przez ten pobyt w Rosji. Razem poszliśmy zdjąć pranie, które wisiało w ogrodzie.
-No kochanie, dasz radę unieść tę miskę?- powiedziałam, wskazując na miskę z suchym praniem.
-Ja jestem macho i niech kobiety mi wybaczą- śpiewał sobie, uniósł miskę i zachwiało nim.
-No ja właśnie widzę. Chodź, pomogę Ci- wzięłam go pod rękę i doszliśmy do domu. Bartosz poszedł do kuchni się napić, a ja pozamykałam bramę, drzwi, okna.. I stwierdziłam, że w miarę ogarnięty dom mieliśmy. Zajrzałam jeszcze do syna, który spał jak aniołek i poszłam do męża. Nadal pił.
-Już masz kaca?- pytałam, śmiejąc się.
-Nie, tak jakoś mi ten sok zasmakował. To co, idziemy pod prysznic?- spytał, obejmując mnie.
-Najpierw Ty, potem ja- rozkazałam.
-Idziemy razem- mruknął.
-Niby dlaczego?
-Bo- przełknął ślinę.- Muszę umyć moje skarby- dłońmi przejechał po moich piersiach.- Moje zabytki- kontynuował, macając moją pupę.- I mój ósmy cud świata- zatrzymał ręce na moim kroczu.
Niewątpliwie, alkohol dodał mu pewności siebie, ale mi także. Brakowało mi tej bliskości. W kuchni zostawiliśmy jego koszulę. Po owocnym prysznicu, w którym Bartosz bardzo dokładnie umył moje ciało, przenieśliśmy się do sypialni. Wiedziałam, że zaraz nasze ciała się połączą i chciałam tego. Teraz tak. Gdy palcami majstrował przy „ósmym cudzie świata”, usłyszałam płacz małego.
-Bartek puść- wysapałam, ale ten dalej kontynuował swoje.
-Czekaj, zaraz wejdę..
-Kochanie, nie.
-Mmm, masz taką wilgotną.. Uwielbiam.
-Bartek, Olek płacze- uniósł głowę i wsłuchał się.
-No rzeczywiście- zszedł ze mnie.
Wyszłam z łóżka i założyłam jego koszulkę. Mówił, żebym się pospieszyła. Gdy weszłam do pokoju syna, on siedział w łóżeczku i płakał. Wzięłam go na ręce i od razu się uspokoił. Podałam mu misia, a on zaczął nim wyginać w różne strony.
-Synku, ty musisz iść spać- odezwałam się.
-Niieeeeeee.
-Ale my z tatą też już śpimy- i w drzwiach pojawił się „wywołany” ojciec.
-Olek idziesz spać- powiedział, wziął go ode mnie i ułożył w łóżeczku.
-Niieeeeeee- i zaczął płakać. Pięknie.
-Nie rycz tylko śpij!- wrzasnął, wywołując kolejną falę łez.
-Uspokój się. Nie będziesz na niego krzyczał- jak to mam w zwyczaju, stanęłam w obronie dziecka.
-Przeszkodził nam!
-To teraz seks jest ważniejszy niż własne dziecko? To proszę iść do łazienki i zabawić się rączką!- a on pochylił się nam małym i głaskał go po głowie.- Bartek idź, jesteś pijany.
-Dobra. Idę- i wywlókł się z pokoju.
Odczekałam chwilę i poszłam spać z synkiem do dawnej sypialni teściów. Mały bał się usnąć, więc go cały czas mocno tuliłam. Strasznie męczący dzień za nami.
Rano pobudkę zaserwował mi Olo. I taki to sposobem o 6:30 jedliśmy już tosty. Potem mały bawił się w salonie, a ja posprzątałam w kuchni. Koło 9 zjawił się Bartosz na dole. Jęczał, że głowa go boli i spać chce. Na stole stała butelka wody, którą od razu wypił.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?- spytał, całując mnie w polik.
-W miarę dobrze, a ty? Głowa boli?- uśmiechnęłam się i położyłam mu dłoń na czole.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Wgl mało co pamiętam, Olek jakoś dziwnie uciekł przede mną..
-Bo krzyczałeś na niego- wyjaśniłam.
-Ja? Niemożliwe- od razu odsunął się ode mnie i oparł o blat.
-No ty, ty. Naprawdę nie pamiętasz?- zaprzeczył kiwnięciem głowy.
-Oświeć mnie.
-Mały przeszkodził nam w sypialni, więc poszłam do niego. Po chwili pojawiłeś się ty, nakrzyczałeś na niego żeby nie płakał, bo bardzo chciałeś skończyć to, co zacząłeś..
-A co zacząłem?
-A jak myślisz?- chwila ciszy, szare komórki buzują w głowie Kurka, żółta lampka się zapaliła i masz!
-Kochaliśmy się? Serio? I ja nic nie pamiętam?! Nie no, coś pamiętam- i perfidnie spojrzał na moje krocze.
-Świnia!- oburzyłam się.
-Ale dobrze Ci było?- spytał z wielkim uśmiechem.
-Leczyć się musisz! A tak na marginesie, to szczytowałam dzięki Twoim palcom..- zdziwiony spojrzał na nie i zaśmiał się.
-Jeszcze z wprawy nie wyszły- skomentował.

Pogodził się z synkiem, a w południe wyjechaliśmy do Poznania. Oczywiście ja prowadziłam. Spakowaliśmy potrzebne rzeczy i późnym wieczorem znaleźliśmy się w Bydgoszczy u moich rodziców. Tam spędziliśmy noc, a następnego dnia o 13:15 lecieliśmy na upragnione wakacje. 

Z opóźnieniem ale ląduje na blogspocie, ale za to jakie dłuuuuugiiii O.o
Dziękuje za bardzo motywujące komentarze, kurcze powodujecie, że na mojej twarzy pojawia się "banan" :D
Jeśli ktoś chciałby być powiadamiany o nowym rozdziale to proszę zostawić jakieś namiary w zakładce INFORMOWANI

Pozdrawiam, Dośka. 

10 komentarzy:

  1. Mario i problemy z alkoholem? Nie wierzę ;o
    Dobry żart Miśka, nie powiem, że nie ahaha xd
    A między Bartkiem i Wiktorią sielaaaanka widzę ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;D;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta sprawa z Mario jest intrygująca, no i przerażająca.. Mam nadzieję że koledzy ustawią go do pionu i w porę się opamięta, zanim wyrządzi komuś krzywdę.
    Dobrze, że u Wiki i Bartka wszystko się układa. Ale ten żart Winiara o teściowej mnie rozłożył XD

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :) uwielbiam taaakie długaśne... pisz ich więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kirde Szapon i problemy z alkoholem..
    Mam nadzieje ze chlopaki zrobia z nim porzadek xD
    Pisz szybko kolejny, bo ten jest boski ;)
    Zapraszam do mnie na nowy ;)

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto było czekać na te rozdziały :))
    Zapraszam do mnie http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/ i http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera, a ja tu sobie myślałam, że spotkanie przy grillu upłynie w miłej i spokojnej atmosferze, a tu takie problemy wyszły na jaw. Ale że Mariusz popadł w alkoholizm? Że wyzywa i bije Paulinę? Tego, to ja się nawet w najśmielszych snach nie spodziewałam! Całe szczęście, że Paula ma przy sobie tylu przyjaciół, którzy będą się pewnie dwoić i troić, żeby jej pomóc. Mariusz, klub AA wita.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wyobrażam sobie Mariusza, który pije i poniża Paulinę. Jakoś tak nie pasuje mi to do niego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny ??? Czekam z niecierpliwością. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. łooo jak fajnie że znów jesteś w tym blogowym świecie. Czytałam losy Wikrori i Bartka na onecie i nawed po twoim odejsciu wchodziłam przez kilka miesięcy i sprawdzałam czy przypadkiem cośsie nie pojawiło, ale od jakiś 2 miesięcy nie wchodziłam a dzisiaj zupełnie przez przypadek trafiłam a twojego bloga i jaka radosć zagościła w moim sercu :D Co do opowiadania :
    1.Ciesze się ze Wiktoria wybaczyła Bartkowi widać ze strasznie im na sobie zalezy i Bartek zrobi wszystko aby Wiktoria wybaczyła mu haniebny uczynek.
    2.Jak Bartek mógł tak nakrzyczeć na synka no tego sie po nim nie spodziewałam. Jestem jednak wyrozumiała i zdaje sobie sprawe ze Bartek tęskinł za bliskością Wiktori i był pijany ale jednak.
    3. Mariusz i picie ?bicie pauliny? no po prostu nie wyobrażam sobie tego . Mam nadzieje że wyjdzie z tego i nie ucierpi przez to jego kariera a tym bardzie jego rodzina bo w końcu to jest w życiu najważniejsze.
    -Mania

    OdpowiedzUsuń
  10. http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-five.html zapraszamy.

    OdpowiedzUsuń