Po kilkunastu minutach , w których zdążyłam spisać w myślach testament, odważyłam się wyjść z sypialni. Czysto. Po drodze wzięłam miotłę w razie W. Po obejściu wszystkich pomieszczeń, nikogo nie znalazłam. Może ktoś zadzwonić po Pana Bronka Malanowskiego? Tak, po partnerów też. Z miotłą, w piżamie, z nieładem na głowie wyładowałam się przed dom.
-A Ty sprzątasz czy odlatujesz?- usłyszałam głos Andersona i śmiech Kurka.
-No bardzo zabawne. Dlaczego nikt mnie wcześniej nie obudził? I przestań chować tę puszkę za krzesło!- zwróciłam się do Amerykanina.
-Daliśmy Ci dzisiaj trochę pospać. Widać, że się cieszysz- skomentował mąż.
-Myślałam, że coś się Wam stało. Już wolę być budzona o 6 rano, niż taki strach przeżywać.. Poza tym, Olo powinien zaraz mieć drzemkę.
-Położymy go- zapewniał.
-Wiki, bo słuchaj. Chciałbym Was do klubu wyciągnąć. Wiesz hawajskie łańcuchy, kolorowe drinki, dobra muzyka..
Nie jesteśmy na Hawajach, kolego.
-Matt, my mamy dziecko- jednym zdaniem ostudziłam jego zapały.
-No i tu jest problem- panowie spojrzeli po sobie, wyczułam o co chodzi.
-O nie, nie, nie. Bartka samego nigdzie nie puszczę.
-Nie będzie sam tylko ze mną..
-Mowy nie ma. Powiedziałam nie i koniec- krótko i na temat.
-No ale Wiki.. Dawno się razem nie bawiliśmy- jacy ci Amerykaninie są upierdliwi.
-Zapraszam do Polski, do nas. Opiekunkę Olek będzie miał, więc on pójdzie z żoną.
-No ale wiesz, dyskoteki z żoną..- skrzywił się.
-No to my się już nie nadajemy- zakończyłam temat.
-Nie no Matt wybawimy się jeszcze. Będzie okazja- nareszcie Bartek przemówił i poklepał kolegę po plecach.- Synku, idziemy spać- wziął małego na ręce i zniknął w głębi domu.
-Zjesz ze mną śniadanie?- spytała Andersona, na co się zgodził.
Razem poszliśmy do kuchni, po czym Matt zasiadł przy stole. Zaparzyłam 3 kawy- dla Bartosza też. Postawiłam dziś na kanapki i „wczorajszą” sałatkę.
-Wiki, no ale czemu go nie chcesz puścić na imprezę- marudził, stukając palcami o blat.
-Bo nie. Jesteśmy na rodzinnych wakacjach, wszystko robimy razem. Jemu już dawno skończyło się kawalerskie życie. Ma żonę i dziecko, więc powinien myśleć rozsądniej i nie tylko o sobie.
-Zdradził Cię raz i boisz się, że zrobi to ponownie?- usłyszałam, aż zesztywniałam.
-Skąd o tym wiesz?
-Rozmawialiśmy o Was w ZSRR, więc wiem co zbroił, ale na szczęście udało mu się wszystko naprawić- uśmiechnął się, mrugając okiem.
-No i niech się cieszy, bo drugiego razu bym nie wybaczyła.
-Drugiego nie będzie- rzekł Bartek, wchodząc do kuchni i siadając obok naszego gościa.
Po krótkim śniadaniu panowie wyszli znowu przed dom, ale po kilku minutach przenieśli się na plażę. Na szczęście, ulokowali się w takim miejscu, że dokładnie ich widziałam z kuchennego okna, gdy sprzątałam. Ktoś musiał zostać w domu, ze śpiącym Olkiem, bo ten to ma różne pory pobudki, a tym kimś byłam ja.
Przeglądając gazety, co chwilę zerkałam w stronę okna. I jak mnie szlak trafił, gdy ujrzałam mojego męża rozmawiającego z długonogą, opaloną blondynką. Aż się chłopak śmiał z tego szczęścia, jakie go spotkało. Blond delikatnie uderzyła go w ramię, doprowadzając ich do śmiechu. I wtem do domu wszedł Matthew po coś do picia. Kazałam mu zostać tu, a sama wkroczyłam do akcji, przerywając jakże uroczą sielankę.
-Kochanie, kto to jest?- spytałam, słodko się uśmiechając i przytulając do niego.
-Aaa, to jest moja nowo poznana koleżanka turystka Emily, a to jest..- nie dane było mu dokończyć, i dobrze!
-A koleżanka nie wie, że on ma żonę i dziecko?!- spytałam dziewczynę.
-Eee.. No to miło było poznać i wgl. Cześć- i poszło.
-Masz przejebane- oświadczyłam.
-Ale nic złego nie zrobiłem!- oburzył się.- Przyszła bo mnie poznała. Coś tam mamrotała, że lubi siatkówkę ale w wykonaniu pań, ona jest lesbijką- wypalił.
-Słucham? Lepszej ściemy nie mogłeś ogarnąć?
-Puściła Tobie oczko i wyszczerzyła się, gdy szłaś do nas. To ja powinienem być zazdrosny!
-Do domu, raz- wskazałam palcem na nasz domek, na co ten parsknął śmiechem.
-Moja głupia wariatka- objął mnie w tali i razem poszliśmy.
Gdy Olo się wyspał poszliśmy na trochę na miasto, pozwiedzać. Obiad zjedliśmy w KFC, po czym ruszyliśmy do parku na lody. Wesołe miasteczko też odwiedziliśmy i nie wiem, kto się lepiej bawił: ojciec czy syn. Na szczęście miałam ze sobą aparat i wszystkie chwilę uwieczniłam. Wieczorkiem zasiedliśmy na tarasie z lampką wina. Mały spał, więc mogliśmy sobie na alkohol pozwolić. Po jednej butelce wina, przyszła pora na kolejną. I śpiew w wykonaniu Bartosza też nastąpił. Widać dużo czasu spędza z Winiarem.
-Tak bardzo Ciebie dzisiaj pragnę o oo,chce zostać z Tobą już na zawsze o oo. I powiedz, że mnie bardzo kochasz o oo,a gdy mnie nie ma mocno szlochasz o oo- After Party rządzi!
-Cicho bądź, obudzisz Olka- skracałam go, ale ten nie. Szał na disco, DJ Kuraś prezentuje:
-Co to jest za dziewczyna, czy ktoś podpowie mi? Gdy ciało swe wygina - miód malina! I nie ma drugiej takiej, co ciało takie ma. Nie mogę się powstrzymać -miód malina!- pocałowałam go, by uciszyć te wycie, no ale mój mąż musiał mnie zaskoczyć. No i zaskoczył.
-Buzi to za mało, ja dziś pragnę więcej. Kochanie czuję Twoje ciepłe ręce.To za mało, nie tego oczekuję. Powiedz skarbie, czemu się hamujesz? Ty, albo słuchaj to: Ania na górze, Hania na dole..
-Nie, nie, nie. To nie tak leciało- wtrąciłam swoje „trzy grosze”.- Ania po lewej, Hania po prawej..
-Takie nie grzeczne i takie nagie- śpiewał, wył i marzył jednocześnie.
-Co, byś chciał obracać dwie, nie ?- musiałam spytać, no musiałam.
-Zawsze mówiłem jedna, więcej nie- odpowiedział. - Zakochałem się w dziewczynie, włosy jasne oczy piwne. Lecz jejmama nagadała, mówiąc zostaw tego draaania. Lecz jej mama nagadała, mówiąc zostawtego draaaania. Blondyna nie mów nie o o , wzrokiem zaczaruj mnie o Ooo,kochanie nie wstydź się oo, tej nocy Ty i ja, nasze ciała dwa- i już jego rączki pod moją sukienką..
Pośpiewali sobie my.
O 5.30 obudził mnie Bartosz swoimi pocałunkami. Mało mu czy co? Spać poszliśmy grubo po 3, dwie godziny snu i co, powtórka z rozrywki?
-Bartuś, daj mi spać..- wymamrotałam.
-Y-ym..- nosem wodził po moich ramionach, wywołując dreszcze.
-Kochanie..
-Pozwól mi się Tobą nacieszyć.
-Cieszyłeś się całą noc- obróciłam się przodem do niego.- Wiesz, że nie biorę tabletek?
-I co w związku z tym?
-I za kilka miesięcy mogę chodzić z brzuchem- wyjaśniłam, a ten się wyszczerzył.
-No, by było miło- mrugnął okiem, a uśmiech nie schodził mu z ust.
-Nie, bo za wcześnie na drugie dziecko. Za dużo mamy na głowie, to nie najlepszy moment.
-Ale przecież w po Mistrzostwa lądujemy we Włoszech, prowadzimy beztroskie życie, więc..
-Kochanie z tym się wiąże stres, stres i jeszcze więcej stresu. A nie chciałabym poronić- uśmiechnęłam się, przekonując go, że to jeszcze nie czas.
Ruszyłam do łazienki, no ale ten polazł za mną. Związałam włosy w wysoką kitkę i zaczęłam myć zęby, on w sumie też. Prężył się przed lustrem, pokazując swoje mięśnie i klatę gladiatora.
-Ty chyba pochodzisz od wikingów- skomentowałam, śmiejąc się.
-No, teraz se muszę hełm z rogami załatwić..
-Jak chcesz rogi, to Ci mogę załatwić- cały czas się śmiałam, a ten spojrzał na mnie jak na głupka.
-Nalać wody, zanim Cię do wanny wrzucę czy nie?- niebezpiecznie się przybliżył.
-A spierdzielaj ode mnie, Ty mi grozisz, a to jest karalne, więc biorę z Tobą rozwód i do widzenia- mamrotałam, wychodząc z łazienki, a w tle słyszałam jego śmiech.
No bardzo kurde śmieszne.
Kolejny dla Was. ;))
No sielanka być nie może ( a mogłaby ) no ale Ty musisz zawsze coś wykombinować ;d
OdpowiedzUsuńsielanka piękna, ale znając ciebie to ją pewnie popsujesz :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :P
pisz szybko kolejny <3
Rozwalił mnie początek o Bronku i partnerach XDD
OdpowiedzUsuńFajnie że sielanka, cacy, ale Bartek nie odzyskał w stu procentach zaufania Wiki, a ja już szaleje.. Czekam na nowy :*
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :P
A tak w ogolę to zostałaś nominowana do The Versatile Blogger :)
wszystkie szczegóły znajdziesz u mnie w zakładce The Versatile Blogger http://volleyball-is-my-word.blogspot.com :)
Zapraszam również do siebie na rozdział XI :D
Pozdrawiam,
MalinowaSłodycz :*
Siedzę jak ten debil o 8 rano i czytam, czytam, czytam. Niesamowicie mocno wciąga Twoje opowiadanie. Świetnie piszesz, kocham Bartka w Twoim opku i chcę więcej, więcej, więcej :D
OdpowiedzUsuńPS Disco polo rządzi ! :D
UsuńJezu, jak ja dawno nie komentowałam, karny dla mnie w całej swej okazałości. :P
OdpowiedzUsuńJa się tam cieszę, że Wiktoria tak ostro i stanowczo postawiła swoje zdanie. Na jej miejscu również nie chciałabym, aby powtórzyła się sytuacja z przeszłości, mimo zapewnień Kurka. Przecież bankowo kręciłoby się koło niego mnóstwo panienek, tym bardziej ze względu na Andersona. :)
Śpiewający Bartek, w dodatku niewyżyty seksualnie? Nie no, tego i moje uszy, i moja wyobraźnia chyba nie zniosą! :D
A sielanka trwa i trwa...:)
OdpowiedzUsuńNiewyżyty Kurek! Zajedzie nam Wiktorię! :D
Matt za-piękny-na-ten-świat, niech sobie za dużo nie pozwala i nie traktuje Kurka jakby nadal był kawalerem i mógł szaleć do woli. On teraz powinien mieć inne priorytety, a nie zabawy do białego rana w klubie go-go. Bardzo dobrze, że Wika wkroczyła do akcji i kategorycznie tego mu zabroniła. Ktoś musi w tym związku mieć twardą rękę. :)
Dobrze, że Wiki nie puściła Bartka samego z Mattem! ;o
OdpowiedzUsuńWiadomo, co by tam wymyślili ;)
Kiedy można spodziewać się kolejnego?
Pozdrawiam, Patrycja! ;D;*
Super blog ! ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://mojezycietosiatkowka-lq.blog.pl/