środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział ósmy

2 sierpnia w piątek, zawiozłam Bartosza do Spały. Czas zacząć budować formę przed ME. Koniec lenistwa, koniec wakacji. A było nam tak dobrze.
Przed Ośrodkiem zostałam wyściskana przez Ignaczaka, który zachęcał mnie, abym odwiedziła jego żonę w Rzeszowie. Podobno Iwona zapowiedziała, że jeśli ja jej nie odwiedzę, to ona sama pofatyguje się do Bełchatowa. Okej, postaram się i na Podkarpacie zajechać.
Bartka wycałowałam, wyprzytulałam, ponownie przypomniałam mu 5 złotych zasad miłości, czyli pisz, dzwoń, kochaj, tęsknij, nie zdradzaj. To ostatnie niech weźmie sobie głęboko do serduszka. I już Olka zapięłam w fotelik, już miałam wsiadać do auta, gdy nagle drzwi od budynku się otworzyły i ukazał się Anastasi.
-Victoria! Bartek! Hello!- krzyknął z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Oh Andrea. Nice to see you! – przytuliłam go, Bartosz uścisnął sobie z nim rękę i poszedł do Olka.
-Nice to see you too. One- i pierwszy całus w polik.- Two- drugi całus.- Three- i trzeci.
-Andrea, my husband looks- zaśmiałam się, na co panowie także.
-Kurek, go for a workout! Haha, kidding!- dodał po chwili.- You look great. Oljek is so big. How daddy.
-Oh, yes.
-Safe return. Slippery on the street. Bay- i znowu przytulas, trzy całusy w policzki i z małym przybił ‘piątkę’.
-Jedź ostrożnie. Pilnuj siebie i jego- mówił Bartosz przytulając się do mnie.
-Dobrze, będę przestrzegała przepisów, zadzwonię jak już będziemy w domu.
-Obiecujesz?
-Obiecuję- ucałowałam go i wsiadłam do auta. Odjeżdżałam trąbiąc, a w lusterku zobaczyłam jak mąż i trener razem wchodzą do budynku.
Weekend przesiedziałam z Olkiem w domu, sprzątając. Przy okazji odwiedziłam też Dagmarę. Spędziliśmy u niej 3 godziny, pijąc kawkę, jedząc ciastka a dzieci wesoło się bawiły. Pogadaliśmy o naszych mężach, a nawet zaczęliśmy tworzyć plany, aby w jakąś niedzielę ich odwiedzić. Telefonicznie poinformowałam męża, iż planuję odwiedzić jego rodziców w najbliższym czasie. Ucieszył się ogromnie. W końcu, nie każda synowa ma tak dobre kontakty z teściami. Ich także uprzedziłam, zapraszali serdecznie, nawet teściu chciał wyjechać po mnie. Obeszło się bez tego i w poniedziałek rano prułam już na trasie Bełchatów – Nysa.
-Oluś, głodny jesteś?- pytałam, gdy staliśmy na czerwonym.
-Nie- bawił się Kubusiem Puchatkiem, wyginając go na wszystkie strony.
-A pić chcesz?
-Nie. Jedziemy do dziadzi?
-Tak synku, niedługo dojedziemy, prześpij się- w lusterku zobaczyłam jak uśmiecha się i zasypia.
Po kilku godzinach cichego śpiewania z letnim radiem ZET dojechaliśmy do rodzinnej miejscowości mojego męża. Zaparkowałam przed domem i obudziłam synka.
-Jesteśmy już kochanie. Wstajemy- czule pogłaskałam go po policzku i odpięłam mu pasy.
-Juś? Ale fajnie!
Wysiadł z auta i poszliśmy zapukać do drzwi. Teściowa od razu otworzyła nam i wycałowała. Planuję zostać tutaj na kilka dni. Nie chcę siedzieć cały czas w Bełchatowie z Olkiem, kiedy nie ma Bartka. Miasto znam średnio, znajomych trochę jest, ale przecież nie będę cały czas siedziała u Wlazłych, Winiarskich, Bąkiewiczów albo Plińskich. Ignaczakowie by się obrazili! Więc zostanę tutaj na trochę, potem wpadnę do Rzeszowa, odwiedzę Hanię Możdżonkową, a na sam koniec wybiorę się do Bydgoszczy – przecież rodzice i Wiolka też istnieją. I przecież Jaroszowa Agnieszka, która niedługo urodzi! Tą, to muszę jak najszybciej odwiedzić.
-Jak dobrze, że już jesteście. Zapraszam, wchodźcie- przytuliła nas, wpuszczając do środka.- Wikuś, kawka?
-A tak, poproszę.. Olek, no nie wstydź się, chodź..
Zasiedliśmy w kuchni, synek wpakował mi się na kolana. Mama zaparzyła kawy, wystawiła ciasto i wygodnie usiadła naprzeciw nas. Z uśmiech wpatrywała się i podała małemu cukierka.
-Cieszę się Wiktoria, tak bardzo się cieszę- zaczęła.
-Wiem, mamo. Ja też się cieszę, a gdzie tata i Kuba?
-Adam w pracy, będzie o 16. A Kuba u kolegi, ale pewnie jak zobaczy Twój samochód na podjeździe to zaraz się zjawi.. Córuś, a może zostaniecie u nas na trochę? Po co sami macie siedzieć, jak u nas zawsze raźniej..- jak ja się cieszę, że to powiedziała!
-Też tak myślałam, żebyśmy zostali. Nie bardzo mi wracać do pustego domu..
-Babcia, ja byłem się kąpać- powiedział Olo.
-Taaak? A gdzie skarbie byłeś?- ożywiła się i przejęła go ode mnie.
-Daleko. Tatuś teś był.
-I jak było? Fajnie?- pytała z wielkim uśmiechem.
-Noo, a ja pływałem i jadłem lody..
-Ale super! A wiesz co babcia ma dla Ciebie?- razem z nim podeszła do zamrażalnika i wyjęła mu loda.
-Ale Ciebie babcia rozpieszcza.. Olek, podziękuj- rozkazałam, już od małego trzeba uczyć dziecka kultury.- Ale bardzo dobry jabłecznik mamie wyszedł. Bartek zawsze go wychwala, nawet ostatnio jak byliśmy u moich rodziców, to zażyczył sobie, abym zrobiła mu pierogi takie jak u mojej mamy, gdy wróci ze Spały- opowiadałam.
-Jedz Wiki, jedz. A jak Wam teraz jest razem? Przepraszam, że tak prosto pytam ale bardzo chcę, żeby było między Wami dobrze..
-Mamo, nic się nie stało. No a my budujemy od nowa nasze małżeństwo, idzie nam całkiem dobrze, Bartek nawet chce się starać o córeczkę.
-No niech on już się tak nie spieszy. Dziecko zrobić to łatwa rzecz, ale potem trzeba je wychować. On ma cały czas zgrupowania, treningi, mecze, rzadko bywa w domu, a z dziećmi Ty byś musiała sama siedzieć i to jeszcze z dala od nas, we Włoszech- łohoho, mama się oburzyła.
-No zgadzam się z mamą. Za szybko na drugie dziecko, Olek jest jeszcze taki mały..- i kolejna porcja ciasta wylądowała na moim talerzu. No co!
Lubię sobie tak szczerze porozmawiać z teściową. Czuję się wtedy tak, jakbym rozmawiałam z mamą. W sumie to też matka. Pomogłam jej w przygotowaniu obiadu, nakryłam do stołu i czekałyśmy za Adamem. Gdy tylko otworzył drzwi od razu było słychać tupot małych stópek iii..
-Dziadziaaaa!- Olo wpakował się dziadkowi na ręce, śmiejąc się.
-No cześć żabko, ale mi niespodziankę zrobiłeś! Z mamusią przyjechałeś?- pytał, całując go.
Nie, taksówką.
-Taaak, byłem się kąpać i były takie lekiny, i duzie samochody..- już się buzia mu nie zamyka i bardzo dobrze, przynajmniej jest szczęśliwy.
-Seriooo? Ale super! A my jutro pójdziemy do zoo, cieszysz się?- mówił, wchodząc do kuchni.- Cześć Wikuś- ucałował mnie i przytulił.
-A dzień dobry- uśmiechnęłam się, patrząc na niego.
-Do zoo? Ja teś? Jaaaaaa, a tatuś teś?- pytał mały, będąc u dziadka w ramionach.
-Nie Olek, tata jest w pracy. A teraz idziemy myć rączki i będziemy jeść- wzięłam go na ręce i poszliśmy do łazienki.
-Taki mały, a tyle uśmiechu wnosi- oznajmił tato, gdy zasiedliśmy do stołu.- Kuby nie ma jeszcze?
-Zaraz zadzwonię do Halinki, żeby już przyszedł. Miał być o 15 w domu.
-No i zadzwoń a nie, Wiktoria przyjechała a potem on będzie piszczał, że nikt po niego nie zadzwonił.. Jak było na wakacjach? Bartek nam opowiadał coś przez telefon, ale wiesz jak to jest..- wyszczerzył się i wcinał dalej obiad.
-Opłacało się tam lecieć. Widoki niesamowite, pogoda dopisywała, Bartek spalony na murzyna..
-Oluś grzeczny byłeś?- spytał go, a ten zaczął się śmiać a potem przemówił.
-Taak! I pływałem, siam spałem!- widać, że w nim żyją jeszcze emocje z minionych wakacji.
Potem przy kolejnej kawce posiedzieliśmy i pogadaliśmy. Olo wcinał słodycze od dziadków, którzy rozpieszczali go na każdym kroku. Długo się nie widzieli, więc dzisiaj mogą. Koło 18 pojawił się Kuba, z krzykiem wpadł do domu i przytulił mnie. Cieszył się, że zostajemy na kilka dni, i nawet powiedział, że chce jechać do mnie na wakacje. W sumie, czemu nie. Więc pojedzie z nami do Bełchatowa za tydzień. Gdy Olek już spał, teściu zawołał mnie na dół do salonu. No to teraz się zacznie przesłuchanie- pomyślałam. I jak się nie zdziwiłam, gdy na stole zobaczyłam zero siedem Krupnika. Oświadczył, iż musimy oblać moje pojednanie z Bartkiem. Mama cały czas się śmiała, ale nic nie piła. Mówiła, że jak coś to w nocy zajrzy do wnuka. Czyli za oficjalną zgodą teściów, zaczęłam pić wódkę z teściem. Tego to się nie spodziewałam. A najlepsze w tym wszystkim było to, że jak nam się butelka kończyła to zadzwonił Bartek. Teściowa odebrała.
-No cześć synku- przywitała go wesoło.
-Mama? No, dobry wieczór. Wiktorii nie ma?
-Daj trochę żonie odpocząć i z matką pogadaj!- od razu pojechała mu.- Opowiadaj co tam słychać, jak treningi?
-Ogólnie to ciężko zacząć. Mamy 2 treningi dziennie, siłownia. Wolałbym w domu poleżeć- żalił się matce. Biedny chłopiec.
-A tylko byś spróbował leżeć bezczynnie w domu! Do roboty się brać, a nie! Żartuję synku, nie przemęczaj się- dodała pieszczotliwie.
-No dobra, dobra i tak wyczuwam w tym wszystkim ironię. Jak Olek, gdzie Wiki?- pytał, a mamuśka go zwodziła.
-Ale Ty uparty jesteś. Mówię, że chcą od Ciebie odpocząć.. Mój wnuk śpi już dobre 2 godziny, a Wiki.. No sam się przekonaj- ze śmiechem podała mi telefon.
-Umm.. Sześć Koszanie- wyrąbałam, a teściowa o mało co z kanapy nie spadła.
-Ty piłaś? Jesteś u moich rodziców pijana?!- patrzcie państwo nawet przez telefon niszczy moją psychikę.
-Wybacz szkarbie aleje.. Teściowi się nie odmawia- że akurat teraz musiałam czkawkę dostać no!
-Z moim ojcem?! No nie wierzę.. Ale weź już nie pij- dodał po chwili, a tata pokazał ręką abym mu dała komórkę, więc dałam.
-No witam Cię synu- zaczął oficjalnie i wybuchnął śmiechem.
-Tato, co Ty jej zrobiłeś? Ile wy wypiliście?- pytał i pytał, jakby wywiad przeprowadzał.
-No mieliśmy zero siedem, ale właśnie się skończyło.. Wiesz jak to z kobietkami, słabą głowę mają, ale Twoja żona do najsłabszych nie należy- uprzedził go od razu.
-Zniszczycie mi żonę, już więcej do Was nie przyjedzie- marudził i zaczęli się obydwaj śmiać.
-Te te synek! No ja Ciebie bardzo proszę, nie obrażaj nas..
-Dobra tato, tylko proszę pilnujcie jej, żeby poszła od razu spać, bo ona lubi po alkoholu takie nocne wycieczki.. Padam na twarz, jestem wykończony. Zadzwonię jutro, na razie- i się rozłączył.
-Chyba trochę się wkurzył- skomentował tata i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Oby się tylko Olek nie obudził. Na górę do pokoju już nie dałam rady iść, więc zajęłam salonową kanapę. Tata z małymi problemami wszedł po schodach, no ale przy asyście swojej żony. Kuba ze śmiech o mało nie zbił wazonu mamy, tak się rzucał po ścianach, gdy nas zobaczył. Wesoły dzień, wesoła noc i już dzisiaj wiem, że jutrzejszy poranek będzie dla mnie męczarnią. 



Zbliża się rok szkolny, z czym wiąże się dużo nauki. Bardzo chciałabym wiedzieć czy ktoś jeszcze czyta moje opowiadanie, bo myślę nad zawieszką. Wiem, dopiero co wróciła a już chce zawieszać. Nie, nie chcę zawieszać. Alle nie wiem czy mam dla kogo pisać jeszcze. 

Pisać czy zawiesić ? 

20 komentarzy:

  1. jasne że pisać :) jest świetne

    OdpowiedzUsuń
  2. Dośka nawet mnie nie wkurzaj, pisz ! Uwielbiam Twoje opowiadanie, też bym chciała mieć taką miłość jaką ma Wiki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. pisać jak najdłużej bo robisz to świetnie, a rozdział jak zwykle świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. PISZ PISZ <3
    Ja czytam i kocham je :3
    Bartuś pewnie zazdrosny że ona może a on nie :P
    nie ma to jak wódeczka z rodziną :D
    czekam niecierpliwie na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie waż się myśleć o zawieszaniu. Super rozdział jak i samo opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie myśl o zawieszaniu! Chyba oszalałaś. ;)
    Ja czytam nadal! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś z Podkarpacia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Dlaczego pytasz ? ;)

      Usuń
    2. Używasz niektórych wyrazów, wyrażeń charakterystycznych dla podkarpacia właśnie i małopolski. :)

      Usuń
    3. Aaaa. Z Kujaw pochodzę ;))

      Usuń
  8. Dziewczyno pisz!
    Znalazłam twoje opowiadanie < I cz> przez przypadek, ale tak mi się spodobało, że w dwa dni przeczytałam wszystkie rozdziały:) siedziałam pół nocy, bo byłam ciekawa co się wydarzy. Naprawdę świetnie piszesz. Proszę nie zawieszaj ! Czytałam już kilka podobnych historii, ale Twoja jest zdecydowanie najlepsza! Pozdrawiam Julia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie waż się zawieszać tego blog!!! PISZ, PISZ ! ;** Nawet jakby rozdziały były co miesiąc to ja i tak będę czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boziu, jak ja bym chciała mieć takich teściów, jakich ma Wiktoria! No po prostu do rany przyłóż! W dodatku wypić z teściem? Kupuję ich w ciemno! :)
    Te, Młoda, ani mi się waż zawieszać! Ja wiem, że pewnie ciężko będzie pogodzić jedno z drugim, bo też taki okres w życiu przechodziłam, ale wiem, że Ty dasz radę.:) Dlatego pisz, twórz i publikuj. Ja czekam.:)

    całuję :*
    Patex

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma takiej opcji więc musisz pisać :P
    rozdział jak zawsze świetny, czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    W między czasie zapraszam do siebie na rozdział 12 http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/ :)

    Pozdrawiam,
    MalinowaSłodycz :*

    OdpowiedzUsuń
  12. PISZ PISZ PISZ!!!!!! Nawet mi tego nie rób drugi raz bym nie przeżyła gdybyś przerwała.. :D
    Pozdrawiam, Wierna Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście, że masz go dalej pisać! Tak długo czekałam na kolejne odcinki, nie wytrzymałabym tego po raz drugi. A co do rozdziału ta jest świetny Wiki trochę pobalowała z teściem ale to dobrze:) Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  14. Jasne że pisz!! Jest świetny :) !!

    OdpowiedzUsuń
  15. Oczywiście, że pisać! Dasz radę i z nauką, i z pisaniem, jak się bardzo chce, to można bardzo wiele, ja trzymam za ciebie kciuki! :)
    Kurczę, jak bym chciała mieć takich teściów, Boże, świetni i do rozmowy, i do picia. :D Szkoda, że tacy trafiają się raz na kilka tysięcy par, ale jednak nadzieja pozostaje zawsze.
    Bartuś niech uważa, żeby ojciec mu żony nie rozpił. :D

    OdpowiedzUsuń